Mamy koniec września. Od kilku dni pada deszcz, jest zimno, mokro i nieprzyjemnie. Dom się wychłodził i trzeba już dogrzewać. Równolegle z przepalaniem w kominku/piecu powinniśmy już pomyśleć o gromadzeniu paliwa na zimę. Jeśli ktoś pali drewnem, to o zapasach powinien myśleć dwa lata temu, żeby drewno zdążyło wyschnąć.
Jak palę głównie brykietem. Drewno mam na „specjalne okazje” kiedy chcę posłuchać trzaskających iskier i popatrzyć, jak płoną polana buka i brzozy.
Przez pierwsze lata ogrzewania domu kominkiem spalałem średnio około dwóch ton brykietu drzewnego i trochę drewna. W tym roku postanowiłem zgromadzić podobną jego ilość. Jeśli zima będzie łagodna, to co nieco powinno zostać. Jak spełnią się czarne przepowiednie i przyjdzie zima stulecia, do będę musiał dokupić opału. Na szczęście brykiet można obecnie kupić wszędzie, nawet na stacji benzynowej więc będę uzupełniał braki w miarę potrzeb.
Moje koszty ogrzewania w poprzednich latach możesz sprawdzić we wpisach:
Koszty ogrzewania w sezonie 2013/2014
Koszty ogrzewania w sezonie 2014/2015
Koszty ogrzewania w sezonie 2015/2016
Moje doświadczenia z lat ubiegłych dotyczące ilości potrzebnego do ogrzewania domu paliwa pokrywają się z obliczeniami, jakie przeprowadzałem w moim kalkulatorze. Jest on dostępny dla każdego, na stronie: http://kalkulator.sprawdzonewpraktyce.pl/
Wpisane dane, które pojawiają się po wejściu na stronę kalkulatora to mój dom. Według obliczeń, na zimę potrzebuję 1.943 tony brykietu. I to pokrywa się z praktycznymi doświadczeniami.
Z kalkulatora może skorzystać każdy. Wystarczy, że wprowadzi dane dla swojego domu.
Moje zapasy na sezon grzewczy 2017/2018 wyglądają następująco:
Stali czytelnicy zapewne zauważą, że na liście jest brykiet firmy Brik i Golden Stone, które niezbyt przychylnie oceniłem. Kupiłem je, bo chciałem sprawdzić, czy coś się w jakości tych produktów zmieniło. I muszę przyznać, że jest pewna poprawa ale do najlepszych im jeszcze daleko. To paliwo, którym możemy przepalać w chłodne, wrześniowo-październikowe wieczory. Jest w miarę tanie i nie szkoda go ,kiedy z oknem nie ma mrozu.
Muszę przyznać, że w 2017 roku po raz pierwszy odkąd pamiętam musiałem rozpalać w kominku we wrześniu. Do tej pory grzać zaczynałem dopiero w październiku.
Ja brykiet kupiłem latem. W ubiegłym roku zaopatrywałem się w opał we wrześniu i nie było z tym problemu. Obecnie firmy, które miały specjalne oferty dla moich czytelników nie mają już zapasów i nie mają nam co zaoferować. Nie wiem, czy to wina ograniczeń w dostępie do taniego węgla i produktów węglopodobnych czy chłodnego roku. Pewne jest to, że dobry brykiet coraz trudniej jest kupić. A jak są braki to ceny pójdą w górę.
Jeśli ktoś szuka promocji na brykiet, to co nieco udało mi się wynegocjować, ale w porównaniu z rokiem ubiegłym jest skromniej.
Postanowiłem, że w tym roku będę na bieżąco (w miarę możliwości) publikował dane na temat zużycia brykietu.
Aktualny stan moich zapasów będzie można sprawdzać na stronie głównej bloga, pod formularzem zapisów na newsletter, nad bannerem o promocjach na brykiet.
A wy macie już zgromadzone zapasy brykietu czy jeszcze czekacie i liczycie, że zimy nie będzie?