To już ostatnia, czwarta część cyklu wpisów o „wybuchających kominkach”. Na koniec zostawiłem do omówienia następujące tematy:
Część czwarta
- Czy zanik energii elektrycznej jest niebezpieczny?
- Co to jest odwrócony ciąg kominowy?
- Zagrożenie przy dokładaniu do kominka mokrego opału.
- Podsumowanie
Mam nadzieję, że wszystkie cztery wpisy są ciekawe i zawierają odpowiedzi na wiele pytań, które każdy użytkownik kominka sobie zadaje. Starałem się przygotować je rzetelnie i wyczerpująco rozwiać wszelkie wątpliwości.
Czy zanik energii elektrycznej jest niebezpieczny?
Współczesne domy budowane są bez piwnicy, wyposażone w oszczędne ogrzewanie podłogowe i kominek z płaszczem wodnym albo kocioł gazowy, ewentualnie niewielki piec C.O. Jeśli mamy ogrzewanie wodne, to wodę w obieg wprawia pompa obiegowa, która sprawia, że gorąca ciecz odbierana jest z płaszcza wodnego a zimna wpływa do niego i go chłodzi. Wszystko działa bardzo dobrze, dopóty, dopóki pompa działa. Jeśli dojdzie do jej uszkodzenia albo do zaniku zasilania to obieg wody zostaje zatrzymany. W kominku z płaszczem wodnym/ w piecu załadowanym paliwem, temperatura wody szybko wzrasta i dochodzi do jej wrzenia i wyrzucenia przez naczynie wzbiorcze. Kiedyś, kiedy piece stały w piwnicy, nie stosowało się pomp obiegowych. Ciepła woda sama krążyła w instalacji C.O. i nawet kiedy nie było prądu, w domu mieliśmy ciepło.
Obecnie mamy piece z podajnikiem, pompy obiegowe i inne sterowniki, które bez zasilania energią elektryczną są martwe, instalacja przestaje pracować a w domu jest zimno.
Jeśli chcemy mieć pewność, że nawet podczas zaniku zasilania nasza instalacja będzie działać, to musimy przygotować się na najgorsze. Dla najważniejszych elementów instalacji takich jak pompy, podajniki i sterowniki należy zapewnić zasilanie awaryjne, które podtrzyma pracę tych urządzeń nawet wtedy, kiedy w gniazdkach nie będzie prądu. Zapewnią nam to zasilacze UPS. Można kupić taki zasilacz w sklepie lub samemu go zbudować, dobierając poszczególne jego podzespoły. Ja nie mam gotowego UPS-a. Sam sobie go „składałem” ale dzięki temu wiem, że zabezpieczy on moją instalację C.O. przez kilka godzin bez zasilania z sieci. I kosztował tylko 1100 zł. Bo co się stanie, jak w nocy, kiedy wszyscy będziemy spać, prąd z sieci przestanie płynąć a kominek będzie grzał? Gdybym nie miał UPS-a, to woda w płaszczu zapewne zaczęła by się gotować. Dzięki zasilaczowi awaryjnemu mogę spać spokojnie.
Zimą taki UPS podłączamy do instalacji C.O., latem, możemy wykorzystać go do zasilania instalacji solarnej, która może zostać uszkodzona, kiedy zabraknie prądu i pompa wprawiająca glikol w ruch przestanie pracować. Wtedy kolektory na pewno rozgrzeją się do wartości granicznych i może dość do ich uszkodzenia.
Zanik energii elektrycznej w obecnie budowanych instalacjach C.O. jest bardzo niebezpieczny. Kiedy prąd nie płynie, nie działają pompy, sterowniki, podajniki i może dość do bardzo niebezpiecznych sytuacji. Szczególnie nocą, kiedy domownicy śpią i nie mogą w porę zareagować. Dlatego, dla własnego bezpieczeństwa powinniśmy zadbać o zasilanie awaryjne, które w ekstremalnych przypadkach może uratować nam życie.
Co to jest odwrócony ciąg kominowy?
Ciąg kominowy powstaje w wyniku różnicy gęstości ciepłego powietrza wewnątrz przewodu kominowego i chłodnego powietrza na zewnątrz. Jest to ruch spalin lub dymu od dołu komina, w kierunku jego wylotu. Im większa różnica temperatur między kominem a powietrzem na zewnątrz, tym większy jest ciąg. Jego siła zależy też od wysokości przewodu kominowego oraz wielkości jego przekroju.
We wpisie Bezpieczne korzystanie z kominka – nie pozwól żeby zabił Cię Twój własny kominek, opisałem sytuację, w której znalazła się jedna z czytelniczek mojego bloga. Wróciła do domu, rozpaliła w kominku, który pobierał powietrze z salonu dość ostro, bo chciała szybko ogrzać pomieszczenia. Na jej nieszczęście, dom ma szczelny a okna wymienione na nowe. Kiedy całe powietrze z salonu zostało zużyte w procesie spalania, domownicy zaczęli się źle czuć. W domu pojawił się dym i zapach spalenizny. Po analizie okazało się, że kiedy w kominku zabrakło tlenu do spalania drewna, dym zamiast płynąć do komina, zaczął płynąć w odwrotną stronę. Kominem zaczęło być pobierane powietrze potrzebne do procesu spalania a dym ulatywał otworem, przez który powietrze miało być pobierane z salonu i wydostawał się do domu i chciał ujść kratką wentylacyjną.
W sytuacji opisanej przez czytelniczkę mieliśmy do czynienia z odwróconym ciągiem kominowym, czyli sytuacją w której dym zamiast uchodzić kominem, wpływa do domu, a komin służy za kanał doprowadzający powietrze potrzebne w procesie spalania drewna. Stało się tak dlatego, że do salonu w którym stał kominek nie dopływało świeże powietrze z zewnątrz. Okna były szczelne, bez nawiewników, drzwi pozamykane a wentylacja kiepsko działała. O mały włos, a domownicy nie przypłacili by tego zdrowiem a może nawet i życiem. Na szczęście w porę się zorientowali o co chodzi, otworzyli okna, przewietrzyli dom i dostarczyli do kominka świeże powietrze.
Myśląc o kominku pamiętajmy, że najbezpieczniejsze są takie z zamkniętą komorą spalania, do której świeże powietrze z zewnątrz doprowadzone jest specjalnym kanałem. Wtedy nie ma niebezpieczeństwa, że w salonie go zabraknie i kominek stanie się śmiertelnym zagrożeniem. Jeśli już będziemy się upierać na tani wkład kominkowy, który będzie pobierał powietrze z salonu, to pamiętajmy o zamontowaniu w oknach nawiewników, które będą dbały o uzupełnianie powietrza podczas palenia w kominku. Ich zamontowanie dużo nie kosztuje, a może nam uratować życie. Kiedy palimy w kominku pobierającym powietrze z pomieszczenia w którym stoi, można też rozszczelnić okno. Wtedy mamy pewność, że jego braki zostaną uzupełnione. Dla swojego bezpieczeństwa powinniśmy też zamontować w domu czujnik czadu, który ostrzeże nas, kiedy w pomieszczeniu pojawi się bezwonny, zabójczy czad.
Zagrożenie przy dokładaniu do kominka mokrego opału
Jak już wcześniej pisałem, ostrzegałem i wspominałem, wkład kominkowy można rozgrzać do czerwoności, co może doprowadzić do jego uszkodzenia. Najłatwiej jest to zrobić w przypadku taniego, żeliwnego lub stalowego, jednowarstwowego wkładu bez płaszcza wodnego i bez szamotowej/wermikulitowej okładziny wewnątrz paleniska.
Ale kominek można uszkodzić w co najmniej w jeszcze jeden sposób i wcale nie trzeba go rozgrzewać do granic możliwości.
Paliwo, jakim powinno się palić w naszych domowych ogniskach to drewno, w różnej postaci. Mogą to być suche szczapy, całe polana drewna, pellet lub brykiet. Drewno do kominka przechowujemy zazwyczaj w drewutni a tylko niewielką jego ilość, wystarczającą na kilka dni palenia składujemy w garażu, schowku lub koło kominka. Część z nas na zimę przenosi drewno z drewutni na taras albo balkon, żeby mieć je pod ręką w zimowe wieczory. Drewno ułożone jest na specjalnym stojaku, który bez problemu można na okres letni złożyć i schować.
I właśnie z tym drewnem, które dorzucamy do kominka związane jest pewne niebezpieczeństwo. Jeśli mamy mroźny dzień, palimy w kominku od kilku godzin i wkład jest solidnie rozgrzany, to jeśli do paleniska dorzucimy kawałki drewna przyniesione prosto z dworu, na których jest śnieg lub lód, to dokładając je do ognia, możemy sobie rozwalić wkład kominkowy. Na takie uszkodzenia szczególnie mocno narażone są wkłady żeliwne bez szamotowej okładziny paleniska.
Kiedy dokładamy do kominka mokrym drewnem pokrytym śniegiem, to istnieje duża szansa, że część tego śniegu zetknie się z rozgrzaną ścianą wkładu kominkowego. Wtedy, w tym miejscu temperatura zostanie gwałtownie obniżona, dojdzie do silnych naprężeń w materiale, z którego zbudowany jest kominek i może dojść do jego odkształcenia lub w najgorszym wypadku do pęknięcia ściany wkładu kominkowego. A to skutkuje jego zniszczeniem lub przynajmniej poważnym uszkodzeniem. Poza tym, paląc mokrym drewnem tracimy znaczną część energii na odparowanie wody, niszczymy komin, powodujemy korozję wkładu kominkowego i produkujemy mgłę za oknem.
Wkłady stalowe, wkłady z wyłożonym szamotem paleniskiem, są mniej narażone na takie sytuacje, ponieważ dodatkowa okładzina paleniska zabezpiecza metal przed zetknięciem się z wodą lub śniegiem a stal „zniesie więcej” niż żeliwo.
Z tego też powodu nigdy nie powinniśmy dokładać do kominka drewna przyniesionego wprost z zewnątrz. Należy przed dołożeniem do ognia ogrzać świeżo przyniesione kawałki drewna koło kominka lub chociaż gdzieś w domu, gdzie temperatura jest wyższa niż 0 stopni Celsjusza. Wtedy śnieg i zamarznięta w drewnie wilgoć będzie miała szansę odparować, a do kominka trafi suche, bezpieczne paliwo. Jeśli o tym zapomnimy, możemy sobie zniszczyć kominek i pozbawić się ogrzewania.
Podsumowanie
To już ostatni wpis z cyku „Czy kominek może wybuchnąć?”. Pora na podsumowanie.
Jeśli przeczytałeś wszystkie cztery części to wiesz, jak zbudowany jest wkład kominkowy, jak poprawnie go zamontować i jak go używać. No i najważniejsze, wiesz, że kominek można rozgrzać do czerwoności a nawet może on eksplodować. Co prawda, musi się na to złożyć bardzo dużo niesprzyjających czynników, ale jest to możliwe.
Mam nadzieję, że te wpisy pomogą wszystkim, którzy korzystają z kominków, w poprawnym ich użytkowaniu. Kominki z płaszczem wodnym wytrzymają więcej. Kominki bez chłodzenia wodnego, bez szamotowej okładziny w palenisku można szybko rozgrzać do czerwoności i doprowadzić do ich uszkodzenia. Dlatego ważne jest, żeby palić w nich zgodnie z zaleceniami producenta. Ładować małe porcje paliwa i kontrolować proces spalania poprzez sterowanie dopływem powietrza do paleniska. Bardzo może w tym pomóc sterownik kominkowy, ale to dodatkowy koszt, który trzeba ponieść.
Na koniec chciałem przeprosić wszystkich, którzy czytali moje wpisy o długim i efektywnym paleniu w kominku. Byli to zarówno użytkownicy kominków z, jak i bez płaszcza wodnego. Doradzałem w nich ładowanie dużej ilości paliwa kominkowego i przymykanie dopływu powietrza do kominka. Niestety, ale wrzuciłem wszystkich czytelników do jednego worka i założyłem, że wszyscy mają kominki z wodnym chłodzeniem. Niestety, tak nie jest. Palenie w opisywany przeze mnie sposób w kominku bez płaszcza wodnego może się źle skończyć. Jeśli proces spalania wymknie się spod kontroli, to może dojść do przegrzania kominka a w najgorszym przypadku do jego uszkodzenia. Mam nadzieję, że nic takiego nikomu się nie przydarzyło.
Niestety, ale kominki bez płaszcza wodnego trzeba co jakiś czas ładować małymi porcjami paliwa, zgodnie z zaleceniami producenta. Zbyt duża ilość drewna lub brykietu może spowodować zbyt mocne rozgrzanie wkładu kominkowego. Jeśli mamy palenisko z płaszczem wodnym możemy sobie pozwolić na więcej, bo w tym przypadku kominek jest solidnie chłodzony.
Jak już wspomniałem, solidnym wsparciem w kontroli procesu spalania może być sterownik kominkowy, który będzie sterował dopływem powietrza do komory spalania i ograniczał jego nadmierne rozgrzanie. To koszt kilkuset złotych, ale dzięki niemu możemy zaoszczędzić opał i zmniejszyć ryzyko przegrzania kominka. Warto o nim pomyśleć.
Mam nadzieję, że przygotowane przeze mnie wpisy pomogły choć jednej osobie w lepszym, efektywniejszym i bezpieczniejszym korzystaniu z kominka. Moim celem było pokazanie wam, że kominek, jeśli jest używany z głową i zdrowym rozsądkiem, nie może wyrządzić żadnej krzywdy, a pozwala na efektywne i w miarę tanie ogrzewanie domów i mieszkań. Pytanie tylko, jak długo jeszcze będziemy mogli z naszych domowych ognisk korzystać, bo tu i tam słyszy się plotki, że kolejne gminy chcą zakazać ogrzewania domów węglem i drewnem. Mam nadzieję, że szybko takie czasy nie nastaną.
Jeśli jeszcze nie czytałeś wszystkich wpisów z tego cyklu to koniecznie zapoznaj się z :
Aby zdobyć informacje potrzebne do przygotowania tego wpisu, zadałem pytania producentom kominków. Na mój e-mail w mniej lub bardziej wyczerpujący sposób odpowiedzieli przedstawiciele firm: Arysto, Lazar, Hajduk, Jotul, Lechma, Tarnava, Makroterm. Za okazaną pomoc, odpowiedzi na moje pytania i wsparcie serdecznie im dziękuję.