Tematyka mojego bloga, to, jak do tej pory, głównie tematy „kominkowe”. Testuję, sprawdzam i opisuję brykiety, sposoby palenia w kominku, rozpałki i wszystko, co związane jest z ogrzewaniem domu ogniskiem. Tym razem postanowiłem opisać mój sposób na kilkunastogodzinne palenie w kominku, bez potrzeby dokładania, z wykorzystaniem brykietu z firmy SEK-POL. Jest to dobry produkt, który mogę polecić z czystym sumieniem. Wpis ten napisałem w 2014 roku i opublikowałem na moim starym blogu. Teraz został odświeżony i poprawiony.
Na blogu opisywałem już różne sposoby na długie i efektywne palenie w kominku. Najczęściej czytany wpis Najbardziej efektywny sposób palenia w kominku był przeglądany już ponad 4000 razy. Wynik bardzo pozytywnie mnie zszokował. Był on wynikiem wielu prób i błędów, które popełniłem podczas nauki palenia w kominku. Wcześnie opisywałem też różnego rodzaju kominkowe przekładańce, które pozwalają na długie i bezobsługowe palenie w kominku.
Uwaga! Opisane poniżej sposoby palenia w kominku sprawdzają się w moim przypadku. Nie oznacza to, że będą odpowiednie do każdego kominka. Duża ilość brykietu w kominku to duża porcja energii, która może solidnie go rozgrzać. Jeśli masz wątpliwości, nie ładuj tyle paliwa do swojego paleniska.
Wiem, że wielu czytelników testuje moje propozycje i piszecie do mnie, że to działa. Że odpowiednie ułożenie brykietu i drewna w kominku pozwala na utrzymanie przez co najmniej kilka godzin ciepła bez potrzeby otwierania drzwi kominka. I to bardzo mnie motywuje do pisania tego bloga i za to serdecznie dziękuję.
Dzisiaj postanowiłem opisać sposób palenia w kominku samym brykietem. Wiem, że nie każdy ma w zapasie suche drewno i czasem ratuje sytuację brykietem wprost z marketu.
Postanowiłem sprawdzić, jak długo będzie się w kominku paliło, kiedy paliwem będzie tylko brykiet. Bez dodatku grubych kawałków drewna.
W sobotę wieczorem wyczyściłem kominek i załadowałem palenisko trzema paczkami brykietu. Ponieważ jednym z najlepszych w moim zestawieniu jest brykiet RUF SEK-POL-a, to test postanowiłem przeprowadzić wykorzystując ten właśnie produkt.
W kominku wylądowały dwie paczki MEGA RUF-a i jedna paczka zwykłego brykietu RUF.
Najpierw ułożyłem 8 kawałków MEGA RUF-a, które wypełniły dno paleniska.
Tutaj aż się prosi o zasypanie wszystkich wolnych przestrzeni pelletem.
Pozostałe cztery kostki MEGA RUF-a wylądowały z tyłu, na pierwszej warstwie, ale ułożone w poprzek.
Kiedy ten brykiet miałem już w kominku, pozostał mi jeszcze standardowy RUF. Całe opakowanie, 12 kostek ułożyłem na MEGA-RUF-ach. Kostki zostały ułożone leżąco, co miało za zadanie wydłużyć czas spalania się brykietu drzewnego. Na samej górze z trzech kostek ułożyłem „domek”, który miał rozpalić ogień w kominku.
Brykiet miał się rozpalić od jednej kostki rozpałki do grilla. Ponieważ już wcześniej testowałem produkty SEK-POL-a, to wiedziałem, że nie będzie z tym problemu.
Zdjęcie powyżej pokazuje, że podczas układania brykietu popełniłem błąd. Dość poważny i głupi błąd, który nie powinien mi się przytrafić. Jeśli wiesz już o czym mówię, to super. Znaczy to tyle, że palenie brykietem nie jest dla ciebie tajemnicą. Jeśli nie widzisz żeby coś było nie tak to czytaj dalej, wyjaśnię to w dalszej części wpisu.
Po załadowaniu kominka 30 kilogramami brykietu pozostało jeszcze podłożenie ognia i rozpalenie w palenisku na co najmniej kilka godzin.
Biała podpałka zapaliła się natychmiast. Drzwiczki kominka zostawiłem lekko uchylone i czekałem aż brykiet rozpali się na tyle, żebym mógł przymknąć je całkiem.
Ogień podłożyłem o godzinie 18:00 w sobotę. Po 20 minutach podpałki już nie było. Brykiet zgodnie z planem zajął się ogniem, ale palił się jeszcze dość nieśmiało.
Po godzinie od podłożenia ognia wydawało mi się, że brykiet pali się już solidnie.
Ze zdjęcia wynika, że kostki ułożone na samej górze płoną już dość mocno. Temperatura w kominku też jest wysoka, bo okopcona płyta szamotowa u góry kominka wypaliła się i w miejscu, gdzie dotyka ją płomień, jest biała jak śnieg.
Postanowiłem więc zamknąć drzwiczki kominka do końca. Wydawało mi się, że będzie się palić bez problemów. Niestety myliłem się. Kiedy je zamknąłem, ogień zamiast się rozpalać, przygasał. Nawet jak kilkadziesiąt minut później znów uchyliłem drzwiczki, ogień nie zaczął płonąć, tak jak powinien.
Po dwóch godzinach od podłożenia ognia w kominku miałem znów ciemno. Ogień zgasł a brykiet żarzył się mało efektywnie.
Na zdjęciu powyżej widzisz stan kominka po wygaśnięciu ognia. Widać na nim również błąd, który popełniłem podczas układania brykietu w kominku. Ciekawe, czy już go widzicie?
Teraz nie pozostało mi nic innego, jak ponowne rozpalenie w kominku. Na żarzące się kostki paliwa kominkowego położyłem kilka drobnych, suchych kawałków drewna rozpałkowego.
Po kilku minutach, przy uchylonych drzwiczkach, drewno zajęło się ogniem i w kominku w końcu miałem stan, na jaki czekałem. Ogień solidnie płonął, od kominka płynął szeroki strumień ciepła.
Jak już miałem pewność, że w kominku ogień nie zgaśnie, zamknąłem drzwi kominka i ograniczyłem dopływ powietrza do około 50%. Dzięki temu miałem pewność, że kominek nie rozgrzeje się zbyt mocno i że brykiet będzie palił się długo i dawał wystarczającą ilość ciepła.
Po czterech godzinach, kiedy w domu miałem już ciepło, przymknąłem dopływ powietrza do minimum. Liczyłem się z tym, że przypłacę to brudną szybą.
I tak też się stało. Po ograniczeniu dopływu powietrza szyba zaczęła się robić brudna i okopcona. To niestety skutek tego, że zaprojektowane kurtyny powietrzne, które chronią szybę przed okopceniem przestały działać, bo strumień zasilającego je powietrza był zbyt słaby. To świadoma decyzja. Gdybym zostawił nieco większy dopływ powietrza, szyba pozostała by czysta, ale brykiet szybciej by się wypalił i w domu miałbym cieplej.
Przez całą noc w kominku paliło się, albo bardziej żarzyło. W domu miałem ciepło, woda w buforze była gorąca a od kominka płynął strumień ciepła.
W niedzielę, rano, o godzinie 11:00 czyli 17 godzin od rozpalenia, w kominku wyglądało tak.
Szyba kominka była gorąca. W kominku było ciepło. Jak widać, w palenisku są jeszcze gorące, czerwone kostki brykietu. Woda w buforze miała temperaturę 70 stopni a w domu miałem 23,5 stopni Celsjusza.
Ponieważ kominek był gorący nie mogłem umyć szyby. Dokładać też nie było sensu, bo w domu było ciepło a w buforze 1000 litrów gorącej wody.
Ponownie zajrzałem do kominka o 14:00. Szyba w dalszym ciągu była ciepła, ale już nie gorąca. Mogłem ją swobodnie umyć. Po rozgarnięciu popiołu okazało się, że w kominku w dalszym ciągu są gorące, żarzące się kawałki brykietu.
Po umyciu szyby kominka dołożyłem do paleniska kilka kawałków brykietu i drewna. Na żarzące się kawałki brykietu położyłem podarty karton i drobne drewno rozpałkowe. Po chwili ogień znów radośnie płonął w kominku.
Nie musiałem dokładać, bo w domu miałem ciepło i w buforze w dalszym ciągu solidny zapas gorącej wody, ale chciałem sprawdzić, czy od gorących ogryzków ogień ponownie się rozpali.
Uwaga!
Zanim zaczniesz palić w kominku sposobem, który opisałem w tym wpisie, przeczytaj najpierw wpisy, w których odpowiadam na pytania, Czy kominek może wybuchnąć i czy można go rozgrzać do czerwoności? To podstawowa lektura dla wszystkich posiadaczy kominków.
Podsumowanie.
Wsad paliwa do kominka kosztował około 25 zł. Przez około 17 godzin w palenisku płonął ogień lub żarzyły się kostki brykietu. Przez kolejne kilka godzin nagrzany dom i ciepło zmagazynowane w buforze zapewniały komfort termiczny. Czy trzeba czegoś więcej. Ładujemy kominek raz na 24 godziny i mamy ciepło w domu.
W dni takie jak w listopadzie 2014 roku, czyli z temperaturami na zewnątrz w przedziale 0 do +10 stopni Celsjusza takie palenie nie ma sensu, bo przegrzejemy dom. Trzy paczki brykietu to potężna ilość energii, która jest marnowana, kiedy jest ciepło na zewnątrz. W takie dni wystarczy jedna paczka brykietu i 3-4 godziny grzania. Opisany przeze mnie sposób palenia jest dobry, kiedy mamy mróz i boimy się, że w nocy dom za bardzo się wychłodzi.
Przy takiej dawce paliwa trzeba uważać, żeby kominek nie rozgrzał się zbyt mocno. Należy kontrolować proces spalania się brykietu i przymknąć dopływ powietrza w chwili, kiedy w kominku rozpali się odpowiednio do potrzeb. Nie można dopuścić do sytuacji w której proces spalania wymknie się spod kontroli i brykiet zbyt mocno się rozpali.
Dobry brykiet, odpowiednie jego ułożenie i kontrola dopływu powietrza to przepis na długie i efektywne palenie w kominku. Jak widać na przytoczonym przykładzie, ładując kominek w piątek możemy mieć ciepło w domu przez cały weekend bez potrzeby zaglądania do paleniska.
Ja wybrałem brykiet SEK-POL-a, bo jest to produkt wysokiej jakości, który zapewnia dużo ciepła, dobrze się pali i zostawia niewiele popiołu. Jak widać na dwóch ostatnich zdjęciach, pozostały po brykiecie popiół jest drobny, jasny i jest go niewiele. Ja bez oporów wsypuję go do kompostownika i zmieniam w ekstra nawóz dla trawy i roślin ogrodowych.
Palenie samym brykietem, bez dodawania drewna jest możliwe. Wystarczy tylko wybrać dobre paliwo, odpowiednio dużo w odpowiedni sposób ułożyć go w kominku i dobrze rozpalić go na początku. Proponuję zmodyfikować nieco mój sposób i na samą górę, na początek palenia zamiast brykietu RUF dać jeden kawałek brykietu PiniKay lub walec ECOPAL czy Dąbex. To super brykiet na rozpalanie. Dobrze i szybko zajmuje się ogniem i szybko rozpala. Jeden połamany kawałek powinien solidnie rozpalić pozostały brykiet.
Jeśli nie masz gdzie przechowywać drewna a brykiet kupujesz „na bieżąco” bo nie masz zbyt dużo miejsca na jego magazynowanie to ten sposób palenia jest dla Ciebie. Wystarczy tylko odpowiednio mniejszy wsad brykietu do kominka, dopasowany do temperatury na zewnątrz i wewnątrz domu i masz ciepło przez długi czas i nie musisz dokładać do paleniska. Polecam. Kiedy przyjdą solidne mrozy, jak tak właśnie będę palił w kominku.
Jeszcze lepszy wynik mógłbym osiągnąć, gdybym wolne przestrzenie między MEGA-RUF-em zasypał pelletem. Wtedy czas żarzenia były dłuższy i kominek jeszcze dłużej generowałby ciepło. Ale to będę mógł sprawdzić jak w końcu przyjdzie zima i będzie okazja na solidne grzanie.
Rozwiązanie zagadki.
Na koniec wyjaśnię wam, co zrobiłem źle podczas układania brykietu. To błąd, za który mogłem zapłacić wysoką cenę w postaci połamanych płyt wermikulitowych.
Brykiet RUF ułożyłem na leżąco. Ale nie przewidziałem, że kostki podczas palenia będą puchnąć. Na górnej „półce” nie zostawiłem miejsca na rozszerzanie się brykietu. Przez to warstwa kostek po rozgrzaniu się wygięła się w łuk.
Jak widzisz na zdjęciu, już po rozpaleniu się jednej kostki warstwa wygięła się w łuk. Kiedy pozostałe kostki zajęły się ogniem, promień łuku był jeszcze większy. Mogło się zdarzyć tak, że płonące kostki „wystrzelą” w górę lub rozszerzą się i rozpychając na boki „wykładzinę” paleniska sprawią, że płyty szamotowe popękają. Na szczęście, w międzyczasie środkowa kostka wypaliła się i nic złego się nie stało.
Dolna warstwa kostek ułożona została poprawnie. Po obu stronach zostawiłem odpowiednio dużo miejsca na rozszerzanie się kostek. Dzięki temu podczas palenia napuchnięte kostki miały gdzie się przesuwać.
Zapamiętaj!
Podczas układania kostek w palenisku należy myśleć i robić to z głową. Kostki RUF-a powinny być układane pionowo. Jeśli kładziemy je na leżąco, zostawmy miejsce na ich rozszerzanie podczas palenia.
Zobacz wpis, w którym przygotowałem prostą instrukcję, jak efektywnie palić brykietem w kominku. Przeczytaj, pobierz, roześlij do znajomych i pal w kominku właściwie.
Brykiet SEK-POL możesz kupić także w:
– marketach SELGROS
– marketach BRICOMAN