Palenie brykietem i pelletem ver. 2 – dobrze dobrana para

Brykiet i pellet to według mnie doskonałe połączenie i super paliwo kominkowe. Całość spala się wolno, uwalniając zgromadzoną energię powoli, w długim okresie czasu. Ale trzeba wiedzieć, w jaki sposób połączyć te dwa ekologiczne, odnawialne i zero emisyjne paliwa żeby mieć z nich pożytek.  Jak wykonałem już dwie próby, a w tym wpisie opisuję moje trzecie, i zapewniam, że nie ostatnie podejście do palenia w kominku pelletem w połączeniu z brykietem. Pierwszy sposób opisałem kilka dni temu, we wpisie Brykiet kominkowy + pellet drzewny = długie, spokojne palenie w kominku. Teraz zapraszam do lektury kolejnego, zmodyfikowanego sposobu palenia w kominku brykietowo-pelletowym przekładańcem. Jest trochę lepiej, ale jeszcze nie idealnie.

Moja pierwsza, a właściwie druga próba palenia w kominku pelletem z brykietem zakończyła się połowicznym sukcesem. Co prawda, w palenisku przez kilkadziesiąt godziny miałem ciepło, ale w kominku, szczególnie w narożnikach zostało sporo niedopalonego pelletu. Stało się tak za sprawą ułożenia kostek brykietu, które „zatopiłem” w pellecie. Pierwszy sposób ułożenia kostek nie był najlepszy. Tym razem postanowiłem zrobić to nieco inaczej.

W kominku, wokoło paleniska ułożyłem kostki brykietu. Ma to zabezpieczać przed wpadaniem drobnego pelletu w szczeliny między szamotowymi płytami i pomagać w dopalaniu się opału. Dodatkowo w środek włożyłem trzy kawałki RUF-a. Pierwsza warstwa to 13 kostek brykietu.

Wolne miejsce zasypałem pelletem Magma do wysokości brykietowych kostek.

Na pierwszej warstwie ułożyłem drugą. Siedem kostek brykietu i co nieco pelletu. Tym razem druga warstwa znajduje się na środku a nie jak poprzednio, na całej długości pierwszej warstwy.

Na koniec podłożyłem jedną kostkę rozpałki do grilla i podpaliłem ją.  Była godzina 19:15.

Po 20 minutach ogień zaczął panoszyć się w palenisku. Zajął się zarówno brykiet jak i pellet. Zrobiło się przyjemnie i coraz cieplej.

Po godzinie wszystko szło zgodnie z planem. Paliwo załadowane do kominka spalało się „od góry”, rozgrzewając kominek, spalając się w pełni i generując solidną porcję ciepła.

Zdjęcie poniżej przedstawia kominek po 90 minutach od pierwszej iskry. Jak widać, ogień przeniósł się już piętro niżej, zajmując pierwszą warstwę. Paliwo spala się od góry, najpierw dość mocno, później, w miarę upływu czasu, coraz wolniej.

Po 120 minutach, czyli po dwóch godzinach od podłożenia ognia w domu i w kominku miałem gorąco. Ogień pięknie płonął, szyba była czysta a, jak widać na zdjęciu poniżej, paliwa ubywało bardzo powoli. Po wykonaniu tego zdjęcia przymknąłem dopływ powietrza do kominka o połowę.

Po trzech godzinach sytuacja w kominku trochę się zmieniła. Ogień przygasł, a brykiety i pellet zaczęły się żarzyć. Dodatkowo ogień „przeniósł” się na jedną ze stron paleniska.

Godzinę później, o 23:15 w kominku nadal było gorąco. Mój plan się sprawdził. Kostki brykietu żarzyły się, a wraz z nimi pallet, który opóźniał ten proces. Kominek nie był mega gorący, ale mocno ciepły. Generował przyjemny, jednostajny strumień ciepła, które ogrzewało wodę i dom. Ogień przeniósł się na prawą stronę i zaczynał wędrować po tylnej ściance, po kostkach brykietu.

Ostatnie zdjęcie jakie zrobiłem tego wieczoru znajduje się poniżej. Zostało wykonane o 23:38, czyli prawie cztery i pół godziny od rozpalenia. W palenisku jest gorąco, w domu również. I taka sytuacja powinna się utrzymać do następnego dnia, bo paliwa zostało jeszcze sporo.

Kiedy rano wstałem o 6:18, zajrzałem do paleniska. Znalazłem w nim niewielką ilość niedopalonego, żarzącego się pelletu i gorące kawałki brykietów. Kominek oczywiście był ciepły i cały czas grzał. Jak widać, prawie cały brykiet ułożony wokoło paleniska wypalił się bardzo pięknie.

Kominek po 11 godzinach od rozpalenia

Mógłbym tak zostawić ten żar, który zapewne jeszcze przez kilka godzin ogrzewał by delikatnie dom, ale chciałem wam pokazać, że był on bardzo gorący. Dołożyłem do kominka trochę drewna rozpałkowego i kostkę brykietu. Nie korzystałem z pomocy kartonów, rozpałki do grilla ani niczego innego. Drzwiczki kominka zamknąłem, otworzyłem dopływ powietrza na 100%.

Pięć minut później za szybą miałem piękny płomień, który pochłaniał suche drewienka i kostkę RUF-a.

Zostawiłem tak kominek i poszedłem do pracy. Wieczorem, kiedy wróciłem, zajrzałem do kominka. Nie chciałem rozpalać, bo miałem w domu ciepło i w buforze 1000 litrów gorącej wody. Była 20:35. W popiele znalazłem jeszcze kilka kawałków niedopalonego, gorącego brykietu. Wystarczyło by dorzucić papier, drobne drewno i brykiet i znów mógłbym, po chwili, cieszyć się pięknymi płomieniami.

Kilka słów na koniec.

W ciągu 25 godzin grzania w kominku, spaliłem 21 kostek brykietu RUF i 4,5 kg pelletu. Daje to 0,84 kostki RUF-a i 0,18 kg pelletu na godzinę. Zakładając, że kostka brykietu kosztuje 60 groszy a 1 kg pelletu 1 zł, to godzina grzania opisanym przeze mnie sposobem kosztuje 68 gorszy. A pamiętać, trzeba, że spora część energii poszła na rozpalenie i początkowe ogrzanie wody i domu. Gdybym teraz kontynuował palenie, to zużywał bym już mniej opału.

Połączenie brykietu z pelletem w kominku może być dobrym pomysłem. Wystarczy tylko odpowiednio ułożyć je w palenisku i można mieć ciepło w domu co najmniej przez kilkanaście godzin. Energia cieplna podczas palenia uwalniana jest wolno, spokojnie w mniejszych ilościach. Nad paleniem w ten sposób powinny pomyśleć osoby, które mają kominek bez płaszcza wodnego i korzystają z rozprowadzenia ciepła po domu. Wiem, że palenie samym brykietem ma tą wadę, że jest za gorąco, bo z brykietu, dość szybko uwalniana jest duża ilość ciepła. W tym przypadku pellet opóźnia spalanie się brykietu i zmniejsza ilość ciepła na rzecz dłuższego okresu grzania. Ten sposób „obłożenia” paleniska brykietem pozwala na spalenie się wszystkiego prawie do końca. Dzięki temu wykorzystujemy paliwo kominkowe prawie w 100 %. Niestety, co nieco brykietu i pelletu zostało niedopalone. Ale mam już pomysł, jak ułożyć paliwo w palenisku, żeby wszystko dopaliło się do końca. Opiszę go za kilka dni.

Zachęcam do sprawdzenia przedstawionego przeze mnie sposobu palenia w swoich kominkach. Być może, przy okazji, w markecie budowlanym albo w składzie opału kupicie worek pelletu i spróbujecie spalić go w kominku? Jeśli próby wypadną pomyślnie to napiszcie o tym w komentarzach pod tym wpisem. Niech inni, zachęceni opiniami, też spróbują. W końcu ten blog powstał po to, aby pomagać.

Exit mobile version