Od ponad trzech lat uczę się palić w kominku. Testuję brykiety, opisuję moje spostrzeżenia i podpowiadam Wam, jak ułożyć paliwo w kominku, żeby paliło się długo i efektywnie, bez potrzeby dokładania do paleniska. Zawsze, kiedy jestem w markecie, rozglądam się za jakąś nowością. Czasem uda mi się kupić brykiet, którym jeszcze nie paliłem, innym razem zainteresuje mnie pellet i próbuję wykorzystać go do ogrzewania domu kominkiem. Tym razem w ręce wpadła mi rozpałka w żelu. Według opisu na opakowaniu można ją wykorzystać do rozpalania grilla, kominka, ogniska. Ten wpis odpowie na pytanie, czy warto kupić ten produkt?
Kupiłem ją w Leroy Merlin. Za opakowanie o pojemności 225 ml zapłaciłem 22,50 zł. To dużo, bardzo dużo. Za taką cenę oczekuję wysokiej jakości produktu.
Żelowa rozpałka dostępna jest w plastikowych opakowaniach. Może to być butelka z pompką, taka jak na przykład z mydłem w płynie, albo bez pompki, taka jak dla ketchupu. Wersja z pompką jest bardziej praktyczna. Mi udało się kupić wersję „ketchupową”.
Na dołączonej ulotce mamy instrukcję rozpalania z wykorzystaniem tej rozpałki. Wystarczy posmarować kawałek drewienka, podpalić go i włożyć w stos suchych kawałków drobnego drewna rozpałkowego. Proste.
Ja postanowiłem sprawdzić, czy ta droga rozpałka poradzi sobie z rozpaleniem drewna a także brykietu kominkowego. Jeśli test zakończy się pozytywnie, to nie będzie trzeba kupować innych rozpałek, korzystać z kartonów, drewna rozpałkowego itp. Wystarczy posmarować kostkę, podpalić i już po chwili można cieszyć się płomieniami w kominku.
Wyczyściłem kominek, wstawiłem do niego drewno i dwa rodzaje brykietów, posmarowałem każde z tych paliw żelową rozpałką i podłożyłem ogień.
Rozpałki nie dałem za dużo bo stwierdziłem, że jeśli mam korzystać z jej dobrodziejstwa to musi być wydajna i niewielka jej ilość powinna wystarczyć na rozpalenie ognia w kominku. Gdybym wykorzystał 5 ml rozpałki na jedno rozpalenie, to całe opakowanie wystarczy na 45 rozpaleń. Szybko licząc, jednorazowe rozpalenie w kominku będzie kosztowało 50 groszy.
To, co się działo w kominku po podpaleniu rozpałki widać na poniższym filmie. Przepraszam za jakość, ale nagrywałem go aparatem fotograficznym.
Niestety, rozpałka Cyk Cyk w żelu zawiodła. Za jej pomocą udało mi się rozpalić tylko suche, drobne drewno. Kostki brykietu nie zajęły się ogniem. Nałożona rozpałka szybko wypaliła się i po trzech minutach nie było po niej śladu. Pozostały tylko okopcone, czarne kostki brykietu.
Ponieważ chciałem rozpalić w kominku, postanowiłem, że nałożę jej dużo więcej. Być może było jej za mało i dlatego brykiet nie zdążył się rozpalić.
Nałożyłem na brykiet dużo więcej żelu rozpałkowego niż za pierwszym razem, podpaliłem rozpałkę i przymknąłem kominek.
Wynik drugiej próby widać na poniższym filmie.
Na filmie widać, kiepsko bo kiepsko, ale widać, że i tym razem nie udało się rozpalić ognia. Większa ilość rozpałki nie pomogła. Podobnie jak poprzednio, i tym razem po około trzech minutach ogień zgasł.
Przyznam szczerze, że zawiodłem się na tym produkcie. Jedyne co można nim rozpalić to kartony lub drobne, suche drewno rozpałkowe. Brykietu ani grubszych kawałków drewna nie uda się rozpalić tą rozpałką. No, chyba, że wylejemy całe opakowanie, ale wtedy koszt jednego rozpalenia będzie rekordowy.
Jeśli mam wydać ponad 20 zł na rozpałkę, którą uda mi się rozpalić tylko suche, drobne drewno, to wolę już wykorzystać darmowe kartony. W portfelu zostaną mi dwie dychy, a efekt będzie taki sam, bo drewno rozpałkowe zajmie się od kilku kawałków kartonu lub papieru.
Produkt działa dokładnie tak, jak opisał producent. Nic więcej z niego nie „wyciśniemy”. Jedyny plus tej rozpałki jest taki, że podczas spalania się, nie dymi, nie brudzi ścian kominka i nie zanieczyszcza go. Ale czy warto płacić za to ponad 2o zł? Według mnie nie. Za te pieniądze mamy kilka opakowań innych rozpałek, które starczą przynajmniej na dwa sezony grzewcze, a które poradzą sobie z rozpaleniem kostki brykietu.
Jedyne sensowne zastosowanie tej rozpałki, jakie przychodzi mi na myśl to sytuacja, kiedy wyjeżdżamy na biwak, albo do domku w górach i musimy szybko rozpalić kominek albo piec, a nie mamy suchego kartonu. Wtedy rzeczywiście żelowa rozpałka może być dobrym rozwiązaniem.
Rozpałka w żelu ma jeszcze jedną zaletę i przewagę nad podpałką w płynie. Zajmuje się ogniem spokojnie, po woli a ryzyko, że ogień gwałtownie „buchnie nad w twarz” jest minimalne. Dlatego można ją stosować w kominkach, w przeciwieństwie do rozpałki w płynie.
Ciekawy i wygodny, ale też drogi produkt, który, choćby ze względu na cenę, nie będzie częstym „gościem” w moim kominku. Wolę podarte kartony albo inne rozpałki, których jedna kostka kosztuje kilka groszy i bez problemu poradzi sobie z rozpaleniem samego brykietu.