Najlepszy i Najbardziej efektywny sposób palenia w kominku brykietem.

Jak palić w kominku długo i efektywnie? Jak układać w kominku brykiet, żeby nie trzeba było dokładać do paleniska co kilkadziesiąt minut? Ile opału załadować do kominka, żeby w domu było ciepło przez całą dobę? Czy możliwe jest palenie w kominku w taki sposób, żeby załadować go raz na kilkadziesiąt godzin? Czy istnieje cudowny, efektywny i ekonomiczny sposób palenia w kominku? Wpis, który czytasz odpowie na zadane powyżej pytania. 

Zanim przejdziesz dalej to przeczytaj wpisy odpowiadające na pytanie, czy kominek może wybuchnąć?

Swój dom ogrzewam kominkiem od trzech lat. Moje pierwsze próby rozpalania kominka skończyły się fatalnie, ogień zgasł. Później nie było lepiej. Palenie mokrym drewnem kończyło się zabrudzoną szybą i wyczystką kominową pełną wody. Ale to też rozpracowałem. Zacząłem palić suchym drewnem i brykietem, ale w dalszym ciągu przeszkadzały mi trzy niedogodności.

Po pierwsze, konieczność częstego dokładania do kominka. Jest to strata czasu, konieczność oderwania się od wykonywanych zajęć, pójścia po drewno lub brykiet i dołożenie paliwa do kominka.

Po drugie, brudząca się szyba kominka, która przekreślała główną zaletę kominka, czyli widok płomieni. Rozpalając w kominku „tradycyjnie”, prawie zawsze szyba została zabrudzona sadzą bo komin i kominek nie były jeszcze odpowiednio rozgrzane.

Po trzecie, dym w salonie. Otwierając drzwiczki kominka w celu dorzucenia opału ZAWSZE trochę dymu wpuścimy do salonu. Nie ma na to rady. Jedyne rozwiązanie to nie otwieranie kominka przez cały czas palenia w nim.

Postanowiłem co nieco poeksperymentować i sprawdzić, czy uda mi się wyeliminować te trzy główne wady kominków. Wymiana wkładu na otwierany „do góry” a nie tradycyjnie w bok nie wchodziła w grę.

Pierwsze próby opisałem na blogu. Były to trzy wersje kominkowego przekładańca. Pierwsze próby przeprowadziłem z samym drewnem, później paliłem „mieszanką” drewna, brykietu i pelletu, a na koniec wykorzystałem do ogrzewania domu sam brykiet. I było super. Ładowałem do kominka, w zależności od temperatury na zewnątrz, raz mniej raz więcej opału i miałem spokój od 12 do 24 godzin. W każdym z przekładańcy kostki brykietu układałem leżąco. W dalszym ciągu trochę przeszkadzała mi jeszcze zabrudzona szyba kominka.

Pewnego wieczoru obserwowałem płonący w kominku brykiet i zauważyłem, że podczas spalania zachowuje się on podobnie, jak podczas namaczania. Kostki pod wpływem ognia i wysokiej temperatury zaczęły „puchnąć” czyli zwiększać swoje rozmiary. Widać to doskonale na poniższych zdjęciu, gdzie rząd kostek wygiął się w łuk i wisi w powietrzu.

Stało się tak dlatego, że zgodnie z zasadami stosowanymi w przekładańcach, brykiet ułożyłem ściśle, kostka przy kostce, warstwa na warstwie.

Niestety, ten sposób nie był zbyt dobry, ponieważ tak napuchnięte kostki mogły „wystrzelić” i po pierwsze, szybko się wypalić, a po drugie, gorące kawałki brykietu mogły zasypać drzwiczki kominka i wypaść na podłogę podczas ich otwierania.

Postanowiłem więc zmienić ułożenie kostek na bardziej optymalne i układać je pionowo, stawiając brykiet na „mniejszym” boku. Podczas spalania powiększają one swój rozmiar głównie wzdłuż dłuższego boku więc jeśli stos brykietu w kominku nieco się podniesie, to nic się nie stanie.

Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Załadowałem kominek brykietem układając kostki „na baczność”. Dwie warstwy, jedna na drugiej a na nich kawałek drewna.

Moim skromnym zdaniem, ułożenie kostek pionowo, dość ściśle, to najbardziej efektywny sposób palenia brykietem w kominku. Jak na tak ułożony brykiet położymy jeszcze jedną warstwę ułożoną w pozycji leżącej, lub lepiej, stojącej, to mamy zapewnione grzanie przez dobrych kilkanaście godzin. W bardzo mroźne dni, których jak na razie nie było, można brykiet przesypać jeszcze pelletem. Wtedy uzyskamy bardzo długi czas palenia w kominku, bez potrzeby dokładania i otwierania drzwi kominka. Ja ładując kominek, tak jak na zdjęciach, dwoma paczkami brykietu RUF, po 24 godzinach od rozpalenia w kominku miałem w nim jeszcze sporo żarzących się kawałków brykietu. Wystarczyło tylko dorzucić kilka kawałków kartonu, trochę szczypy podpałkowej i znów w kominku miałem gorąco. Paląc normalnie, czyli dorzucając po dwa, trzy kawałki co jakiś czas na pewno spaliłbym więcej, bo jedna paczka brykietu pali się około 4 godzin.

I jeszcze jedna ważna uwaga. Szyba kominka brudzi się najczęściej podczas rozpalania, kiedy komin i kominek nie są jeszcze dostatecznie dobrze rozgrzane i kiedy z paliwa, którym załadowany jest kominek „wychodzi” wilgoć. Przywiera ona do szyby, a do niej przykleja się sadza powstająca podczas niepełnego, bo w niskiej temperaturze, procesu spalania.

Aby temu zapobiec, należy w kominku palić „od góry”. Polega to na tym, że ładujemy kominek tak, jak pokazałem, układając, najlepiej dwie warstwy brykietu, pionowo, jedna na drugiej. Na samej górze stosu możemy ułożyć kilka grubszych kawałków drewna a na nich drobne drewno rozpałkowe lub dwie kostki brykietu, które podpalamy. Dzięki temu ogień zaczyna się palić u góry, ponad szybą kominka, a sadza i wilgoć wytworzone na początku spalania ulatują do komina i nie osiadają na szybie. Takie spalanie brykietu ma jeszcze jedną, ogromną zaletę. Paliwo które spala się „od góry” płonie spokojnie, dłużej i bardziej efektywnie. Jeśli dodatkowo ostatnią warstwę i drewno ułożymy z tyłu komory kominka, jak najdalej od szyby, to będziemy mieli pewność, że pozostanie ona krystalicznie czysta przez cały czas palenia w kominku.

Po rozpaleniu się brykietu należy pamiętać o przymknięciu dopływu powietrza do kominka, żeby brykiet palił się wolno, tak jak na brykiet przystało. Kostki mają się żarzyć a nie płonąć jak drewno. Jeśli tego nie dopilnujemy, to możemy rozgrzać kominek do czerwoności. 

Uwaga!

Zanim zaczniesz palić w kominku sposobem, który opisałem w tym wpisie, przeczytaj najpierw wpisy, w których odpowiadam na pytania, Czy kominek może wybuchnąć i czy można go rozgrzać do czerwoności? To podstawowa lektura dla wszystkich posiadaczy kominków. 

Aby palenie brykietem w kominku było przyjemnoscią, nie można palić nim jak drewnem. Dokładanie co chwile po dwie trzy kostki to nieporozumienie. Brykiet szybko się wypali, nie wygeneruje zbyt wiele ciepła i zniechęci do siebie potencjalnego użytkownika. W ten sposób można dokładać brykietem pinikay. Bo jest on w kształcie kawałków podobnych do polan drewna. Ale to i tak nie wykorzystuje jego możliwości w sposób optymalny. Aby brykiet wykorzystać w maksymalnie optymalny sposób, musi on być ułożony w kominku dość ciasno. Tak, aby nie mógł się palić jednocześnie z każdej strony. Wtedy pali się powoli, daje dużo ciepła i w kominku długo mamy gorący żar. Jeśli już musimy dorzucić do kominka to dokładane kawałki brykietu starajmy się układać jeden na drugim, tak, aby jak największą powierzchnią się stykały. Wtedy będą się długo i efektywnie palić.

Palenie brykietem różni się znacznie od palenia drewnem i dlatego ten, kto nie nauczy się korzystać z dobrodziejstwa jakie drzemie w kostkach brykietu, szybko się do niego zniechęci i będzie się o brykiecie wypowiadał w sposób mało pochlebny. Jeśli znacie takich maruderów, zaproście ich na mój Blog, niech poczytają sobie o paleniu w kominku brykietem i brykietem w połączeniu z drewnem i zmienią podejście to tego bardzo wydajnego i wygodnego w użytkowaniu paliwa kominkowego.


Jeśli uważasz, że ten wpis jest ciekawy i wartościowy, to doceń moją pracę i postaw mi kawę. Kwota symboliczna, a dla mnie będzie to motywacja do dalszej pracy nad wartościowymi wpisami.


Jeśli chcesz wiedzieć, jak przedłużyć czas spalania się jednego wsadu paliwa do kominka, to koniecznie przeczytaj wpisy, w których pokazałem, że do kominka wystarczy dokładać raz na kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt godzin.

Zobacz wpis, w którym przygotowałem prostą instrukcję, jak efektywnie palić brykietem w kominku. Przeczytaj, pobierz, roześlij do znajomych i pal w kominku właściwie.

Exit mobile version