Długie i efektywne palenie w kominku to niełatwa sztuka. Nie wystarczy załadować kominek drewnem i podpalić. To proces skomplikowany i wymagający co nieco wysiłku i treningu. Trzeba wypracować odpowiednie ułożenie drewna lub brykietu w palenisku, trzeba sprawdzić i dobrać ustawienie przepustnicy sterującej dopływem powietrza do kominka i przede wszystkim należy na jeden wsad użyć odpowiedniej ilości paliwa kominkowego. Ja sprawdziłem i opisałem na blogu trzy wersje kominkowego przekładańca. Jest to moja droga do perfekcji i efektywnego palenia w najlepszym, według mnie, źródle ciepła w domu. Teraz nadeszła pora na podsumowanie moich testów i doświadczeń.
Podczas moich eksperymentów w kominkowym paleniu przekładańcami udało mi się z powodzeniem sprawdzić skuteczność trzech wersji przekładańca.
Pierwsza wersja to około 7 litrów pelletu, jedna paczka brykietu i drewno.
Wersja druga to 12 litrów pelletu drzewnego, 22 kostki brykietu i kilka kawałków suchej brzozy.
Trzecia wersja to dwie paczki brykietu i kilka kawałków drewna.
W pierwszej wersji w kominku paliło się przez 20 godzin. Czyli podobnie jak w wersji trzeciej.
Najlepszy efekt uzyskałem przy paleniu przekładańcem w wersji drugiej. Co jest logiczne, bo wtedy w kominku było dużo pelletu i brykietu.
Długie palenie w kominku ma zalety, to oczywiste.
- Nie trzeba co chwilę dokładać do kominka,
- W domu mamy ciepło,
- Wokół kominka mamy czysto,
- Ww domu nie mamy dymu i kurzu.
Ale to ma też swoje wady, przynajmniej w moim przypadku. Po pierwsze, jak przez 20 lub więcej godzin pali się w kominku, to w domu mam gorąco. Temperatura w okolicach 25 stopni, to już trochę za dużo, przynajmniej na noc. Z drugiej strony można przymknąć dopływ powietrza i tym samym obniżyć temperaturę w komorze kominka, ale wtedy mamy na 100% brudną szybę, ale w kominku ciepło przez dwa dni.
Niestety coś za coś.
Być może jak nadejdzie prawdziwa zima, kiedy będzie trzeba więcej grzać, opisane przeze mnie przekładańce będą jak znalazł. Obecnie, kiedy na zewnątrz mamy powyżej zera, to zbyt dużo ciepła. Paląc w kominku należy ładować go zdecydowanie mniejszą porcją paliwa.
W okresie jesiennym będę palił mini przekładańcem, czyli jedna niecała paczka brykietu i kilka kawałków drewna. Pozwoli mi to na ogrzanie domu, ale pozwoli też w nocy spokojnie spać, bo nie będę miał w domu zbyt wysokiej temperatury. Im temperatura na zewnątrz będzie niższa, tym więcej brykietu będę ładował do kominka. Dzięki temu kominek otwierał będę tylko raz, podczas załadunku. W domu będę miał ciepło i czysto, bez dymu w salonie.
Ja łatwo można zauważyć, pellet dodany do kominka znacznie wydłuża czas palenia się w kominku. Co prawda, nie daje piorunująco wysokiej temperatury, ale te 40-50 stopni potrafi dość długo utrzymać w kominku. A to już całkiem dobry wynik. Pellet, który kupiłem zostawiam na najtęższe mrozy, kiedy ciągłe palenie w kominku będzie bardzo ważne.
Jak widać, palenie w kominku może być przyjemne i pozwoli na ogrzanie domu. Trzeba tylko wiedzieć jak palić w kominku, bo różni się on od pieca w kotłowni, który wystarczy zasypać opałem i co jakiś czas schodzić i do niego dokładać. Kominek to ciepło, klimat, urok i romantyzm. Decydując się na kominek trzeba pogodzić się z tym, że trzeba co jakiś czas myć szybę, wybierać popiół i po prostu dbać o kominek. Należy też dbać o odpowiedni opał, który musi być suchy i odpowiednio przygotowany. Według mnie najlepszy do kominka jest brykiet połączony z drewnem. Wszystko to układane warstwami i spalane od góry. Tylko wtedy możemy zapomnieć o obsłudze kominka na dobrych kilkadziesiąt godzin.
Mam nadzieję, że pomogłem wam w czerpaniu przyjemności z palenia w kominku. A najpiękniejsze dopiero przed nami. Już nie mogę się doczekać świąt, pachnącej choinki i płonącego kominka. Jeśli jeszcze za oknem będzie padał śnieg, to będzie cudownie.