Podsumowanie Sezonu Grzewczego 2013/2014

Pierwszy maja już za nami więc teoretycznie temperatury na zewnątrz pozwalają nam już zapomnieć o konieczności palenia w piecach i dogrzewania mieszkań. Pora więc na podsumowanie sezonu grzewczego 2013/2014 który mamy już, mam nadzieję, za sobą.

Zima jaka była, każdy wie. Łagodna, prawie bez śniegu, taka jesień zimą. Przynajmniej u nas, na południu Polski. Wiem, że im dalej na północ, było gorzej ale i tam nie mamy powodów do narzekania. Zima była krótka i niezbyt uciążliwa.

Ponieważ piszę o tym, że mam dom energooszczędny, testuję brykiety kominkowe i opisuję jak palić w kominku był nie trzeba było do niego przez kilkanaście godzin dokładać, to postanowiłem opublikować podsumowanie sezonu grzewczego w moim wydaniu. Przez całą zimę paliłem prawie codziennie. Niejednokrotnie niepotrzebnie, bo w domu mieliśmy ciepło, ale że była to nasza pierwsza zima w nowym domu, to człowiek się bał, że nocą zmarzniemy, że obudzimy się z soplami pod sufitem i będziemy dzwonić zębami. Kilka razy paliłem też bo chciałem przetestować brykiet lub po prostu stworzyć nastrojowy klimat w domu. Ogólnie mówiąc kilka czy kilkanaście razy nie musiałem rozpalać w kominku bo w domu mieliśmy ciepło i przyjemnie, ale mimo tego rozpalałem, bo wolałem mieć nieco za ciepło niż trochę za zimno. Przez całą zimę temperatura w domu ani raz nie spadła poniżej 19 stopni, ale zazwyczaj przekraczała 20 stopni Celsjusza. Po rozpaleniu w kominku dobijałem z temperaturą do 23 stopni w domu, a temperatura którą mam ustawioną na sterowniku jako komfortową to 22 stopnie. Ta różnica wynika z bezwładności ogrzewania podłogowego. Po osiągnięciu zadanej temperatury 22 stopni ogrzewanie wyłącza się, a całe ciepło magazynuje się w buforze wodnym o pojemności 1000 litrów. Kiedy w kominku przygaśnie, temperatura w domu spadnie poniżej tych 22 stopni Celsjusza, to ciepła woda z bufora znów jest pompowana w ogrzewanie podłogowe i dom się nagrzewa. Niestety mój sterownik nie ma funkcji która pozwalałaby na nie wyłączanie ogrzewania i nie wychładzanie się podłogi więc po ponownym uruchomieniu się ogrzewania upłynie kilkadziesiąt minut zanim dom znów się ogrzeje. Ale i tak utrzymanie stałej temperatury na poziomie 22 ±1 stopień Celsjusza nie jest problemem i udaje się doskonale.

Ale wracając do tematu wpisu, którym jest podsumowanie sezonu grzewczego, chcę wam powiedzieć, ile opału zużyłem w mijającym sezonie grzewczym. Czy to dużo, czy mało, nie wiem. Nie mam porównania z innymi. Jeśli wiecie, ile wy zużyliście opału, zostawcie taką informację w komentarzu pod tym wpisem. Będę miał porównanie.

Sezon grzewczy rozpocząłem pierwszego października 2013 roku za zakończyłem trzydziestego kwietnia 2014 roku. Jak łatwo policzyć, trwał on siedem miesięcy.

Na zimę, którą mamy już za sobą a która miała być bardzo mroźna i śnieżna, przygotowałem około 8 metrów przestrzennych drewna oraz 2360 kg brykietu kominkowego różnego rodzaju. Od razu powiem, że drewna zużyłem w tym sezonie około 1 mp, czyli prawie wcale. Paliłem głównie brykietem, dzięki temu drewno zostało mi na kolejną zimę.

Wracając do brykietu, to w tych 2360 kg miałem 206 opakowań brykietu RUF i Pinikay, pakowanego po 10 kg, oraz 50 opakowań brykietu w kształcie walca, pakowanego po 6 kg. Według moich wcześniejszych obliczeń, była to połowa koniecznych do zgromadzenia na mroźną zimę zapasów. Ale miałem jeszcze sporo drewna oraz możliwość dokupienia brykietu w trakcie trwania mrozów. Na szczęście nie było to konieczne.

Jak już wspomniałem, sezon grzewczy trwał 7 miesięcy czyli licząc na okrągło 210 dni.

Wciągu tych kilkuset dni spaliłem w swoim kominku:

• 1 mp drewna głównie brzozy i buka,
• 167 opakowań brykietu RUF i pinikay (10 kg każde), czyli 1670 kg tegoż brykietu oraz
• 42 opakowania (6 kg każde) brykietu w kształcie walca co daje 252 kg walcowanego brykietu.

 

Łącznie spaliłem więc 1922 kg brykietu. W zapasie na kolejną zimę mam już 438 kg brykietu, w tym 390 kg RUF-a i PiniKaya oraz 48 kg brykietu walca.

 

Jeśli chodzi o koszty to 1 mp drewna to koszt 200 zł, a jedna tona brykietu średnio kosztuje 700 zł.

W sumie w ciągu 7 miesięcy przez komin przepuściłem i na ciepło w domu zamieniłem :

200 zł + (1,922 * 700 zł) = 1545,40 zł.

Czyli na każdy miesiąc grzania przypadło 220,77 zł.

Czy to dużo, czy mało, nie wiem bo nie mam porównania z innymi podobnymi domami. Wiem że zima była lekka, ale i tak paliłem codziennie tak samo, tak, jakby na zewnątrz było mroźno. To sterownik i bufor zajmowali się dystrybuowaniem lub też magazynowaniem energii w taki sposób, żeby nasze tyłki zimą nie marzły. I wydaj mi się, że całkiem dobrze im to wychodziło.

Czy mój dom jest energooszczędny, nie wiem. Ze świadectwa energetycznego wynika, że tak, ale na ile ma to przełożenie w rzeczywistości, ciężko powiedzieć.

Jeśli wiesz, ile kosztowało cię ogrzewanie twojego domu, zostaw taką informację w komentarzu, żebym miał porównanie i mógł jednoznacznie stwierdzić, czy mój dom jest energooszczędny. Obliczone powyżej 1545,40 zł wydałem na ogrzanie domu parterowego o powierzchni 130 m2, bez poddasza, ocieplonego warstwą styropianu o grubości 20cm na ścianach oraz warstwą 60cm wełny szklanej Isover Unimata na stropie, z „ciepłą” stolarką okienną i wentylacją mechaniczną z odzyskiem ciepła. Jeśli wydałeś mniej to znaczy że masz „cieplejszy” dom lub tańsze paliwo do ogrzewania domu.

Exit mobile version